opowiadania o hanie i piotrze

Jednak dziś, a w zasadzie to wczoraj w nocy uświadomił sobie, że musi pogodzić się z jej odejściem i chce o niej zapomnieć, spróbować pozbierać się. Pomogła mu w tym Wiktoria i już gdy poczuł się o drobinę lepiej, nagle dostaje wiadomość od Goldberg. Jakby nie mogła wybrać sobie lepszego momentu. 1. Urodził się około roku 1530 w Sycynie koło Radomia. Dokładna data jego urodzenia nie jest nam znana. Pochodził z rodziny szlacheckiej, jego ojcem był Piotr Kochanowski, matka miała na imię Anna Białaczowska. 2. Jan miał dziesięcioro rodzeństwa, 4 siostry i 6 braci. 3. Zobacz Opowiadania o bracie Piotrze rozmowa z Goyą I Andrić ` w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Mini opowiadania o HP Brak postów. Brak postów. Strona główna. Subskrybuj: Posty (Atom) O mnie. Czarne Serce ,,Pierwsze nadają rodzice, jest to imię, które On Blogger since July 2014. Profile views - 291. My blogs. Hana i Piotr-Miłość to dwie samotności, które spotykają się i wspierają. nonton film fifty shades of darker dalam bahasa indonesia. W parku nie było nikogo, oprócz pijaka śpiącego na ławce. Widocznie, nikt nie lubił sobie pospacerować późnym wieczorem tak jak oni. Poszli koło fontanny, było bardzo romantycznie. Im obu udzielił się ten nastrój. Lampy idealnie oświetlały drogę, a jednocześnie wprowadzały aurę tajemniczości i blasku. - Piotr! Zobacz jak tu romantycznie. Ty wiesz, że ja nigdy wcześniej chyba nie miałam okazji tu być? Nie wiem, jak to możliwe, ale tak jakoś wyszło. To dziwne ... - powiedziała Hana, tuląc się do mężczyzny swojego życia, którego wreszcie miała przy sobie. - Nigdy?! Dużo cię ominęło, kochanie. - powiedział, całując Hanę w polik. - Chodźmy, jeżeli chcesz się jeszcze załapać na jakiś film. Chyba, że ... - nie zdążył dokończyć, ponieważ kobieta przerwała. - Może odpuścimy sobie jednak to kino i tu zostaniemy? - zapytała. - Ha, wiedziałem. Widzisz? Znam cię lepiej niż myślisz. - stwierdził przytulając się do niego. - Masz rację. - powiedziała i oboje zaczęli się radośnie śmiać. Podobało im się to. Nawet bardzo, ten cały nastrój i uczucie mu towarzyszące. Piotr stwierdził, że może nie zdążył powiedzieć o swoim planie Lenie i Przemkowi, tak jak obiecał. Może to i lepiej, nie powinni mieć mu tego za złe. Wszystko było idealne, do tego, aby właśnie teraz to zrobić, powiedzieć. Będzie pierwszą i ostatnią kobietą, która to od niego usłyszy. Chciał się jej oświadczyć ... Nosił pierścionek w kieszeni już od dłuższego czasu, wiedział, że to nastąpi. Prędzej czy później. Macając kieszeń sprawdził, czy pierścionek nadal tam jest. Gdy upewnił się, że jest na miejscu, zaczął, nie wyjmując jeszcze pięknego pierścienia z kieszeni. - Hana? - zaczął wstawać. - Tak? Coś się stało? - odpowiedziała. Nie wiedziała o co chodzi, myślała, że może jej powie, o tym, o czym rozmawiali, wtedy z Piotrem, gdy oboje poprosili ją o wyjście. Mężczyzna zaczął się pomału przybliżać, schylając się. Jeszcze nie domyślała się o co chodzi. Myślała, że może chce ją przytulić, ale tu chodziło zupełnie o coś innego. Było tak miło. Już prawie wszystko się zaczęło, gdy nagle usłyszeli jakiś cichy płacz. Piotr natychmiast zerwał się na równe nogi, Hana zaczęła się rozglądać. Oboje nie wiedzieli o co chodzi i kto płacze. - Piotr! To jest płacz dziecka, słyszysz?! Dziecka! - zaczęła panikować Hana. - Uspokój się, już! Idziemy poszukać, skąd dobiega ten hałas! - krzyknął i pociągnął ukochaną za rękę. - Ok, tylko szybko! Nie wiadomo co się stało! - krzyknęła. Dziecka płakało cały czas. Szukanie go, zajęło im niecałe pięć minut. Było schowane głęboko w krzakach, przykryte czymś na kształt koca. Od razu widać było, że jest przemarznięte. - Hana! Znalazłem go! - krzyknął Piotr. Hana od razu zmieniła kierunek i podbiegła do ukochanego. To był chłopiec. Biedny, mały, bezbronny chłopiec. Miał może około dwa latka, i był cały zalany łzami. Maleństwo. - Piotr! Boże! Dalej, wyciągaj go. Tylko ostrożnie. Uważaj, może ma coś złamane! - wykrzyczała Hana. Włączył się w niej instynkt matczyny, Piotr od razu to zauważył. I wiedział, że ta kobieta będzie idealną mamą. W przyszłości, może nawet nie tak dalekiej. Mężczyzna delikatnie wyciągnął chłopca. Ten nie stawiał oporów, chciał po prostu, być bezpieczny. Piotr z Haną podbiegli z nim do najbliższej ławki i postawili chłopca. Cały się trząsł z zimna. - Cześć. Nie bój się. Jak masz na imię? - zapytał chłopca mężczyzna. - Kuba. - powiedział mały, piskliwym głosikiem. - Piotr! Nie czas na takie gadanie. Zobacz jak on się trzęsie! Zabieramy go do domu. - powiedziała Hana, biorąc małego na ręce. Pójdziesz z nami, tak? Wykąpiesz się w ciepłej wodzie, zjesz jedzonko, przebierzemy cię i pójdziesz spać, a jutro porozmawiamy. - powiedziała Hana, najpotulniej, jak tylko umiała. - Zwariowałaś? Nie możemy wziąć go tak po prostu do domu! - powiedział. - A niby co mamy zrobić. Piotr spójrz na niego! Nie ma dyskusji! Chodźmy. - powiedziała. Piotr posłuchał Hanę, szli szybko do domu, widzieli, że Kubie jest bardzo zimno. Spieszyli się i dojście zajęło im tylko krótką chwilę. Chwilę potem byli już przed drzwiami. W końcu nie po to harowałam pół życia, żeby mogła mną zawładnąć jakakolwiek siła, która zrobiłaby z mojego intelektu papkę o konsystencji kisielu. On był po prostu dobrym, nie, może lepiej jest powiedzieć "przydatnym", tak, to dobre słowo, przydatnym facetem. Był mi i przyjacielem, i kumplem, i złotą rączką, i panem do przestawiania mebli, kucharzem, opiekunką gdy byłam chora, słowem był wszystkim czego potrzebowałam. W łóżku też nie było nam tak źle. Miłości między nami jednak nie było. Przynajmniej z mojej strony. Po co komu miłość, kiedy wiadomo, że może ona tylko i wyłącznie komplikować i tak już skomplikowane sprawy? Ważne jednak, że czułam się przy nim dobrze. Bezpiecznie. Czasami nawet czułam się przy nim piękna. Czy wiedział, że nic nas nie łączy? Zapewne. Nic sobie z tego nie robił. W końcu miłość w związku to dość niedawny wynalazek, dziecko współczesności, które nie tylko zerwało święty związek małżeński z drzewa priorytetów życiowych, ale również wywalczyło sobie prawo do życia bez papierków, życia wprawdzie w jakimś tam uczuciu(czasami), ale w większości jedynie w poczuciu bezpieczeństwa u boku drugiej, nieważne czy kochanej, osoby. Miłość bowiem nie może stać się pytaniem o sens związku. Pytanie takie może dotyczyć jedynie wygody obojga osób, nigdy uczuć, jakie między nimi występują. Nigdy nie myślałam, że będę miała kogokolwiek na dłużej. Okazało się to jednak niezbędne. W końcu każdy ma jakieś potrzeby. Moje może nie były specjalnie wielkie, ale doszłam do wniosku, że lepiej jest mieć jednego partnera niż milion przygodnych. W dzisiejszych czasach nigdy nie wiadomo, jakie choróbska można od drugiej osoby złapać. Tak więc żyliśmy trochę obok siebie, a trochę na marginesach naszych wspólnych egzystencji. On miał własne mieszkanie, ja również. Kiedy chciał, przychodził. Kiedy ja chciałam żeby przyszedł, wystarczył telefon, nawet sms. Zjawiał się zawsze. I nigdy, ale to nigdy nie było tak, że ja jechałam do niego. Nigdy mnie nie prosił żebym przyjechała. Wiedział, był pewny, że tego nigdy nie zrobię. Dlaczego? Po prostu. To ja tu stawiałam warunki. On mógł tylko zgadzać się na nie albo zrezygnować. Tego dnia miałam zły humor. Nie wiem czemu – czy to przez chmury za oknem, ogólne wrażenie smutku czy może jakąś nostalgiczną myśl podświadomą, która się do mnie przyczepiła nie wiadomo po co. Faktem jest, że potrzebowałam kogoś, do kogo się przytulę. Potrzebowałam ciepłego ciała, które odpowie na moje pragnienie. Potrzebowałam osoby, która mnie dotknie i poprawi nastrój, ale nie będzie wiedziała, ile to dla mnie znaczy. Nie mogłabym tego powiedzieć nikomu, nie mogłam się odkryć – nie chciałam stawać na pozycji przegranej – osoby, proszącej o cokolwiek. Przyjechał po pół godzinie. Nawet nie pytałam, co robił. W końcu nieważny był on i jego zajęcia, ale mój stan ducha. Kiedy wszedł, odwróciłam się do niego plecami i poszłam w stronę sypialni. Zrozumiał. Przyszedł chwilę później kiedy akurat chciałam rozpiąć sweter. Powstrzymał mnie. Pogładził po włosach, zbliżył swoje wargi i miękko dotknął moich. Przytulił na chwilę i przytrzymał, kiedy po sekundzie chciałam się mu wyrwać. Wtedy to się stało. Nie wiem jak. Zamknęłam oczy i pozwoliłam temu uściskowi trwać. Tak zwyczajnie. Nagle poczułam jakby jakaś ciężka obręcz powoli zsuwała się z moich wnętrzności. To dziwne – pomyślałam. Nigdy nie czułam, żeby tam była. Przez ułamek sekundy poczułam się wolna. Wtedy dopiero zauważyłam, że uścisk zelżał i jego ręce zaczynają gładzić moje uszy, mój kark, moje biodra… Odsunął się ode mnie trochę, a mi nagle zrobiło się tak chłodno, że chciałam do niego wrócić, zatopić się znów w jego ciepłe, twarde ciało, które przez tę idiotycznie krótką chwilę było ważniejsze niż niezależność mojego ciała, ba, mojego całego istnienia. On jednak mi nie pozwolił się zbliżyć. Patrzył na mnie łagodnie, a ja czułam się tak opuszczona, nie zwracając uwagi na wymowę jego spojrzenia. Czułam się na tyle smutna, że opuściłam głowę, a wtedy on znów się zbliżył, nachylił się, jakby chciał mi coś wyszeptać do ucha po czym wziął na ręce i położył na łóżku. Usiadł obok mnie jak matka, kiedy czasami żegnała się ze mną na dobranoc i powoli rozpinał guziki swetra. Zaczęłam drżeć i choć było mi zimno, nie mogłam, nie, nie chciałam go zatrzymywać. Moje ciało zaczęło się wyginać, zupełnie jakby pragnęło pokazać, że tak bardzo pożąda jego ciała. Wyciągnęłam ręce i zaczęłam głaskać jego ramiona. On, jakby na to zupełnie nie zwracając uwagi, zaczął rozpinać mi guziki spodni i ściągać je jest laureatka konkursu literackiego "Chwile uniesienia" Hana i Piotr rozdział 1 opowiadanie 6 Niegrzeczny pacjent Przewieziony Przemek z OIOMu na internę poczuł się lepiej. Przyjęła go Agata. - Cześć Agata. - Cześć Przemek co z Haną ? I co ty tu robisz ? - Hana się ja zasłabłem. Mówiłem Wiki , że lepiej się czuję , ale ta kazała pielegniarce przenieść mnie na internę . - Przemek wiesz , że to może być anemia . Dobra krew do badań i zostajesz tu na oddziale. - Czy to jest konieczne ? - Tak i nie myśl , że Ci pozwolę iść do Hany. Pielęgniarka pobrała krew Przemkowi i zabrała go na salę . Tam założyła mu velflom i podłączyła go do kroplówkui. Jak poszła kroplówka to się od niej odłączył i poszedł na OIOM . - Cześć braciszku. - Cześć Hana. Jak się czujesz? - A dobrze .A ty nie powineneś leżeć na internie? - spytała Hana pokazując velflom. - Powinieniem. Cześć. - Cześć . Przemek wyszedł z OIOMu i poszedł na internę. Nie spotrzeżenie wszedł do sali. Postanowił jak przyjdzie Aga z wynikami badań to niech przekaże Oli jutro jak będzie szła na dyżur to niech przyniesie gazety o motoryzacji. Dziesięć minut Później przyszła Agata. - Jak się czujesz? - Mówiłem , że dobrze. Są wyniki ? - Jeszcze ich nie ma . Co robiłeś na chirurgii? A dokładnie na OIOMie ? - Nigdzie nie byłem . - skłamał Przemek wiedząc , że przez odwiedziny u Hany może mieć kłopoty . - Van Graff powiedział mi , że zgubiłan pacjenta. A tym pacjentem byłeś ty. Przemek zrobił nie winną minę , która nie zbyt przekonała Agatę. - Ale ja nie byłem na OIOMie. - Przemek nie kłam . Rud nie okłamałby mnie . Więc byłeś na OIOMie ? - Tak. - Przemek nie było tak od razu , a nie bawić się ze mną w kotka i myszkę. - Przepraszam. Miałem nie opuszczać interny. - Przeprosiny przulyjęte , tylko teraz nie opuszczaj interny. - Mogłabyś Olę po prosić aby przyniosła gazety do po czytania ? - Nie masz telefonu przy sobie ? - Ola dzień po wypadku Hany wzięła go ze sobą. - Przekaże jej. A ty odpoczywaj . Kilka godzin później przyszły wyniki badań Przemka . Ola z Agatą miały rację . Anemii się na bawił . Agata postanowiła go zostawić na oddziale. Zaczyna pisać opowiadania więc mam nadzieję że wam się spodobają ;) Kilka słów o sobie mam na imię Majka , jestem na ogół spokojna ale czasami pokażę swoje diabelskie obliczę ;) To zaczynam pisać opowiadanie nosi tytuł Ola i Piotrek ;) O to pierwsza część : Jak zawsze co wakacje jadę do cioci do ciocię Anię ponieważ była bardziej wyluzowana i nowoczesna od mojej one bliźniaczkami ale nie były do siebie podobne z charakteru ale z wyglądu tak nawet czasami je myliłam. Mama była zawsze cicha i spokojna dobre miała oceny była idealną córką dla moich dziadków gdy była w moim nie chodziła na imprezy zawsze siedziała w domu i się Ania była złą wersją mojej od małego była hałaśliwa,niesforna przynosiła swoim rodzicom dużo problemów a to przychodziła do domu pijana,albo zmieniała chłopaków jak uczyła się wcale,każdy kto zna mnie zna moją mamę i ciocie to mówi że jestem podobna z charakteru do cioci Ani .Zawsze dziadkowie mówili na mnie jak byłam u nich Ania. Bardzo lubiłam przyjeżdżać do cioci miała duży dom. Miała dzieci ale tylko jedną córkę Edytę która z nią nie mieszka bo się wyprowadziła do swojego męża Daniela. Edyta była w wieku mojej siostry od kąt pamiętam są nie tylko kuzynkami ale tez najlepszymi przyjaciółkami. Ja jestem Ola jestem niesforną 15-latką. Mam długie brązowe proste włosy,piwne oczy lub jak moja siostra Asia mówi ciemna wysoka gram w piłkę ręczną. Ciocia Ania jest moją ulubioną i najukochaniszą cioteczką pod słońcem ,ciocia lubi jak do niej przyjeżdżamy bo całymi dniami jak nie jest w pracy jest sama w domu, ponieważ mąż jej 3 taemu umarł. Pierwsze dwa dni mineły bardzo szybko chodziłam do południa w piżamie a popołudniu jeździłam na zakupy z Edytą i wieczorem trzeciego dnia pobytu u cioci jak zwykle oglądałam telewizję o tej porze bo nie miałam co innego robić,a ciocia sprzątała po kolacji w kuchni a Asia była u Edyty i że ciocia mnie woła -Olu czy pójdziesz z lolą na spacer -ciocia miała psa yorka bardzo go lubiłam więc od razu jej opowiedziałam z uśmiechem -Oczywiście że pójdę nawet mi dobrze mi zrobi spacer-powiedziałam z uśmiechem na twarzy. -Cieszę się smycz wisi tam -wskazała na czerwoną smycz Loli od razu ją przypięłam do obroży psa. Nie za bardzo znałam to miasto ale okolice gdzie mieszkała ciocia znałam poszłam do pobliskiego parku jak doszłam to usiadłam na ławce. Puściłam Lolę i nagle zauważyła kota który właśnie spacerował bardzo szybko biegała więc mi uciekła nie dogoniłam jej więc zaczęłam wołać : - Lola,Lola chodzi tutaj- wołałam i wołałam ale nic to nie nagle zauważyłam jak jakiś obcy chłopak niósł Lolę na rękach od razu do niego podbiegłam wyglądał na sympatycznego i w dodatku był mega ciemne włosy,ładnie był ubrany, pierwsze co zauważyłam gdy do niego podeszłam jego piękne niebieskie wysoki i dobrze wysportowany. -Hej to mój pies-powiedziałam do niego- więc możesz mi go oddać - Cześć to twój pies mogłabyś go bardziej pilnować-powiedział chłopak -Dziękuje że ją znalazłeś uciekła mi naprawdę szybko biega a jeszcze szybciej jak zobaczy kota i pobiegłam za nią ale nie dałam rady ją dogonić -mówiłam jak najęta -a po za tym jestem Ola przedstawiłam się mu i podałam rękę . - Nie ma za co masz szczęście że trafiłaś na mnie a nie na jakiegoś złodzieja psów mam na imię Piotrek miło mi Ciebie poznać-podał mi swoją dłoń. -Pocieszyłeś mnie jesteś z stąd ?-zapytałam - Mieszkam tu od 15-nastu lat -odpowiedział i przesłał mi swój piękny uśmiech - A ty się tu dopiero wprowadziłaś czy na wakacje przyjechałaś -zapytał - Jak chcesz to mogę cię z miła chęcią pokazać miasto-powiedział Piotrek. - Przyjechałam do cioci na wakacje jak co roku o tej porze jestem tutaj -powiedziałam teraz ja -Zgadzam się żebyś mi pokazał miasto chociaż w domu nie będę siedzieć -powiedziałam -To kiedy pasuje ci poznanie tego miasta?-zapytał -Nie wiem kiedy chcesz kiedy masz czas-powiedziałam -podam ci mój numer telefonu oczywiście jak chcesz,mam nadzieję że twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna że spędzasz ze mną czas -powiedziałam coś takie nie wiedziałam jak on to przyjmie ale ja jestem głupia -To może jutro jak ci opowiada ,okej nawet dobrze że mi go dasz sam bym cię musiał prosić o numer,nie będzie zazdrosna bo nie mam dziewczyny -odrzekł Piotrek - To się cieszę,to jutro mi pasuje-powiedziałam Mam nadzieję że wam się spodoba ;) Niebawem dodam drugą część Część VIII" Naj­piękniej­szych chwil w życiu nie zap­la­nujesz. One przyjdą same " Phil Bosmans Następnego dnia rano Hana znowu nie czuła się do łazienki i przypomniała sobie że już od trzech tygoni spóźnia się jej się troche że może to być to sprawdzić i umówiła się u Wójcika na badanie. -A ty gdziesz wychodzisz? - zapytał Piotr. -Jade do Tretera, załatwić kilka dni wolnego - musiała skłamać. -Za dwie godziny mam dużur to ci to załatwie. -Nie sobie. -Napewno? jestem małym dzieckiem -Tylko ostrożnie. -Kurde! -Co? -Zapomniałam że zostawiłam samochód pod szpitalem. -To jedź teraz taksówką. -No tak, to - dała Piotrowi buziaka w policzek i pojechała. Gdy dojechała natychmiast udała się do Wójcika. -Cześć - zaczął Darek -Cześć -Co cię do mnie sprowadza? -Chciałabym żebyś mnie zbadał. Myśle że jestem w ciaży. -Jasne siadaj na fotel. Po chwili Wójcik odezwał się. -Hana. -Darek co się dzieje. -To jest..... -Co mów!! -To jest ciąża bliźniacza. -Co! Co ty mówisz! -Tak to już 7 -Ale jak to... -No co ty Hana nie wiesz skąd sie biorą dzieci - zaśmiał się Wójcik a Hana nadal była w szoku -Widzimy się na kontroli za i będziesz musiała chyba zrobić sobie przerwę w pracy. -Tak masz rację -To cześć. -Cześć. Cały dzień minął jej dobrze. Wiadomość o tym ,że zostanie matką bardzo ją uszczęśliwiła. Nie wiedziała tylko jak ma to powiedzieć Piotrowi. -Pewnie by się cieszył z dziecka,ale czy będzie cieszył się z dwóch- pomyślała! Hana po drodze do domu udała się jeszcze do coś do lodówki i pojechała do domu gdzie czekał już na nią Piotr. -Hej a ty nie powinieneś być w pracy? -Zamieniłem się dyżurami. -Aha to ja przygotuje coś do jedzenia i później pogadamy. -Jasne. /kwadrans póżniej/ -I co załatwiłaś ten urlop? -Tak,tak..- Hana mało co nie zakrztusiła się kanapką. -Dlaczego znowu mnie okłamujesz? -Co? -Byłem u Tretera i nie widział cię dzisiaj. -No dobrze nie byłam u -To gdzie byłaś? -Byłam u... W tej właśnie chwili zadzwonił telefon Piotra. -Cześć. -................. -Sory ale nie mogę -.................. -Ok będę za 15 minut. -Hana przepraszam cię ale muszę natychmiast jechać do się wrócić jak najszybciej. -Oczywiście. -Jak wrócę to dokończymy naszą rozmowę. Hana tylko kiwnęła głową i zabrała się za sprzątanie po ktoś zapukał do drzwi. -Już idę-Krzyknęła. Po czym udała się do drzwi. Za drzwiami ujrzała malutkie,bezbronne na około miesięczne. Było takie skąd ono się wzięło na sobie kurteczkę a na niej leżała Hany!. Wzięła maleństwo do domu i zaczęła czytać mogła uwierzyć w to co czytała. Po chwili do domu wszedł Piotr i widząc dziecko i smutną Hanę domyślił się ze coś jest nie tak. -Hana czy wszystko dobrze?Co to za dziecko? Hana w momencie zaczęła przytulił ją i po chwili ujrzał leżącą na stole czytać. Droga Hano Jeżeli czytasz ten list to znaczy ze malutki jest juz z ma imienia więc musisz go nazwać. To jest twój brat,i masz do niego pełne swiadczace o tym iz jestes jego prawnym opiekunem znajdziesz w martw się wszystko zalatwiłam legalnie i nikt nie powinien sie ze najważniejsze informacje ci cie tylko nie dzwon i nie szukaj mnie, bo mnie nie znajdziesz, bo być może już mnie nie problemy mnie przerosły wiec nie chciałam narażać ze będziesz jednocześnie dobra matka jak i siostra. nie szukaj to dla swojego brata a zarazem syna. Mama Gdy przeczytał ten list od razu wiedział że musi jej także ęe będzie bardzo ciężko. -Hana nie martw się,zaopiekujemy się będzie ok. -Nic nie będzie ok, nie wiem co się dzieje z moją matką. -Hana ona wyraźnie powiedziała że nie chce abyś jej szukała. -Piotr jak ja mam się nie martwić przecież to moja matka. -Wiem i właśnie dlatego uszanuj jej priorytetem jest abyśmy dali imię małemu i stworzyli mu normalny dom. -Chyba masz rację. -To jak mu damy na imię? - zapytał Piotr -Nie wiem może Natan -Dlaczego Natan -Bo to imię oznacza "podarunek".A on nim właśnie jest to również imię pochodzenia Hebrajskiego więc bardzo mi się podoba. -Może będzie Natan -Kocham cie - powiedziała Hana i wtuliła się w Piotra. -Ja ciebie musimy iść do urzędu i to załatwić. -Boje się że wynikną z tego jakieś problemy. -Spokojnie pójdę tam może pojedziemy na jakieś zakupy dla małego. jedzmy. Po 30 minutach byli już w centrum kupowali najpotrzebniejsze rzeczy Hana prawie osunęła się na ponieważ Piotr ja złapał. -Hana co jest. -Nic wszystko w już do domu ok. -Jasne już jedziemy. Po chwili byli już w Natan już spał. -Hana powiesz mi co się z tobą ostatnio dzieje? -Nic po prostu źle się poczułam. -Hana powiedz prawdę. -Piotr uwierz mi ze to nie jest odpowiedni moment. -Hana Mów. dowiedziałam się że jestem w ciąży. Bliźniaczej. -No to Cię. -Ale jak my sobie damy radę? Mamy Natana i będziemy mieć jeszcze dwójkę. -Spokojnie będzie okey. -Ufam ci. I tak własnie zakończył się ten przed snem myśleli jeszcze o imionach dla ich powiedział że wieży w to iż będą dwa chłopaki, i da im na imię Milan i się zgodziła choć oczywiście wierzyła że będą dziewczynki. I jak? Mam nadzieję, że się niestety już nie dodam ale jutro napewno coś się pojawi. Spróbujmy: 15kom = next Dacie rade?

opowiadania o hanie i piotrze